Dorośli mówią, bo chcą. Dzieci – bo mogą. Ale tylko wtedy, gdy mają do tego przestrzeń. Bezpieczną, akceptującą i czułą. Bo dzieci nie potrzebują wielkich słów, by wyrażać siebie. Potrzebują za to dorosłych, którzy zechcą usłyszeć nie tylko to, co mówią, ale też – to, co chcą powiedzieć. Komunikacja z dzieckiem to coś więcej niż pytania i odpowiedzi. To wspólna droga. I choć zdarzają się na niej trudniejsze momenty – warto wiedzieć, jak zachęcić dziecko do mówienia, by ta podróż była coraz bardziej swobodna i prawdziwa.
Rozmowa zaczyna się… zanim padnie pierwsze słowo
Zanim dziecko zdecyduje się coś powiedzieć, musi mieć pewność, że warto. Że nie będzie poprawiane, oceniane, przerywane. Dla małego człowieka to ogromne ryzyko – podzielić się swoim myśleniem ze światem. Dlatego to od dorosłych zależy, czy tę przestrzeń zbudują. Często najwięcej dowiadujemy się wtedy, gdy sami przestajemy mówić. Dajemy dziecku czas. Uwagę. I pełną obecność – bez telefonu, rozpraszaczy, bez „mhm” rzucanego mimochodem.
Warto więc pamiętać, że rozmowa z dzieckiem zaczyna się nie wtedy, gdy zadasz pytanie, ale gdy pokażesz, że jesteś obok. Gotowy słuchać. Nawet jeśli towarzyszy temu cisza. Nawet jeśli dziecko nie odpowiada od razu. Samo pytanie, zadane spokojnie i z troską, potrafi zapisać się głęboko – a odpowiedź przyjdzie później, często w nieoczekiwanym momencie.
Rodzic może też, nie czekając na inicjatywę dziecka, opowiedzieć coś od siebie. O tym, jak się dziś czuł. Co go zaskoczyło. I że miał taki moment, w którym wszystko go przytłoczyło. Takie wyznania, wypowiadane w prosty sposób, obniżają napięcie i zapraszają dziecko do wspólnego przeżywania codzienności.
Zamiast „Jak było?” – pytania, które otwierają
Dzieci mają swoją logikę. Kiedy słyszą „Jak było w przedszkolu?”, mogą odpowiedzieć: „fajnie”… i tyle. Nie dlatego, że nie chcą mówić – po prostu nie wiedzą, co konkretnie powiedzieć.
Zamiast klasycznych pytań, wypróbuj te mniej oczywiste – pytania, które zapraszają do opowieści. Ale też miej świadomość, że ważny jest sposób mówienia. Ton, mimika, napięcie w ciele – dzieci to czują. Gdy pytanie brzmi jak przesłuchanie, zamykają się. Gdy brzmi jak szczere zaciekawienie – otwierają się, czasem z opóźnieniem.
Dla porównania – zamiast powiedzieć: „Dlaczego znowu byłeś smutny w przedszkolu?”, lepiej spróbować: „Zastanawiam się, co takiego się wydarzyło, że zrobiło Ci się smutno. Chcesz mi o tym powiedzieć?” Albo zamiast: „Opowiedz mi wszystko od początku”
można zapytać: „Zastanawiam się, czy był dziś jakiś moment, który Cię zaskoczył. Może coś zabawnego? Albo trudnego?”
To pytania, które otwierają – nie zamykają. Dzieci czują, że naprawdę interesuje Cię ich świat. A to najlepsza odpowiedź na pytanie, jak zachęcić dziecko do mówienia. Jednocześnie – warto uważać na zdania, które (nawet nieświadomie) zamykają rozmowę. „Przesadzasz”, „Nie ma się czego bać”, „Złość nic nie daje” – takie komunikaty podcinają rozmowę u samego korzenia. I choć wypowiadane bywają w dobrej wierze, niosą ukryty przekaz: „Twoje uczucia nie są ważne”.
Emocje to nie problem – to komunikat
Dzieci mówią emocjami. Jeśli coś je boli, jeśli czegoś się boją, jeśli są przytłoczone – nie powiedzą tego wprost. Ale pokażą to zachowaniem. I jeśli zamiast karcić, spróbujemy usłyszeć ten niewypowiedziany komunikat – zrobimy ogromny krok w stronę porozumienia.
Czasem „foch” to wołanie o bliskość. Krzyk – o bezradność. A płacz – o potrzebę bezpieczeństwa. Kiedy to zrozumiemy, łatwiej będzie nam znaleźć sposób jak rozmawiać z dziećmi, żeby słuchały – nie dlatego, że muszą. Ale dlatego, że chcą.
A kiedy dziecko mówi „nie wiem”, zamiast frustrować się tą odpowiedzią, spróbujmy dać mu narzędzie: „Czasem ciężko jest coś opowiedzieć. Chcesz, żebym opowiedział, jak ja się czuję, kiedy coś mnie martwi? Może znajdziesz w tym coś swojego”.
Rozmowa to nie tylko pytanie i odpowiedź. To również sposób siedzenia obok, gotowość do wysłuchania – nawet wtedy, gdy milczenie trwa długo. Ciało dziecka mówi, zanim odezwą się słowa. Warto zauważać gesty, spojrzenia, unikanie kontaktu, chęć rysowania, opowiadania przez zabawki. Wszystko to może być językiem emocji. I każda taka forma wyrażenia siebie zasługuje na uwagę.
Dziecko nie musi mówić jak dorosły
To, że dziecko mówi w sposób prosty, niedokładny czy chaotyczny – jest zupełnie naturalne. Naszą rolą nie jest poprawianie każdego słowa, tylko słuchanie sensu. Nawet jeśli wypowiedź przypomina niekończącą się opowieść o smokach, klockach LEGO i „a potem jeszcze…”. Dziecięcy sposób opowiadania to nie błąd. To styl. I trzeba ogromnej cierpliwości – ale też zaufania – by dać dziecku przestrzeń do rozwijania swojego języka.
Niektóre dzieci potrzebują więcej czasu, by zaufać, że mogą powiedzieć „coś głupiego” i nadal być kochanym. Dlatego tak ważne jest, by nie poganiać i nie naciskać. „No powiedz coś” działa odwrotnie, niż chcemy. Dużo skuteczniejsze bywa po prostu bycie obok – nawet w ciszy. Czasem to właśnie wtedy, zupełnie niespodziewanie, padają najbardziej szczere słowa.
Warto też wiedzieć, czego unikać. Nie zadawaj 10 pytań w 3 minuty. Nie przerywaj, żeby coś dopowiedzieć. Nie poprawiaj na siłę, jeśli nie chcesz ugasić zapału w pół zdania. Rozmowa z dzieckiem to nie sprawdzian z dykcji. To kontakt dwóch światów – i liczy się most, a nie stylistyka.
Rozmawiaj tak, jak sam chciałbyś być traktowany
Nie nauczysz dziecka rozmawiać, jeśli sam nie rozmawiasz. Nie otworzysz go na mówienie o emocjach, jeśli nie pokażesz, że Ty też je masz. Dzieci uczą się nie z tego, co mówimy – ale z tego, co robimy.
Opowiadaj o swoim dniu. Przyznawaj się do błędów. Mów: „Dziś jestem trochę zmęczony, ale bardzo się cieszę, że jesteś obok”. Taki komunikat jest jak zaproszenie: „Możesz być sobą. Ze mną”. I to najlepsza odpowiedź na pytanie, jak mówić do dzieci, by czuły się bezpiecznie. A jeśli czujesz, że nie wszystko wychodzi, że rozmowy są trudne, że brakuje Ci cierpliwości – pamiętaj: nie chodzi o perfekcję. Chodzi o obecność.
Najnowsze komentarze